Po groźnym zdarzeniu koło Koszalina dwaj dyżurni ruchu usłyszeli zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy. Jak to możliwe? I jak działa system, który teoretycznie ma zapobiec groźbie czołowego zderzenia pociągów?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.